szarlotka mamuwy
1 szklanka cukru
0,5kg mąki
1 kostka masła
3 jajka (2żółtka, 1 całe)
sól
1,5łyżeczki proszku do pieczenia
1 - 1,5kg jabłek (szara reneta)
cynamon
jak ciasto się kruszy to można dodać trochę śmietany
putanesca ale tez troche nie
1 onion
1 papryczka czili albo pasta czili 1 łyżka
1 papryka
1 szczypiorek
6 średnich pieczarek
1 słoiczek anszua
troche kaparów
troche oliwek
ser kozi albo parmedżiano
pulpa pomidorowa
bazylia
oregano
rozmaryn
sól
cukier
pieprz
na patelnie najpierw oliwa i masło. wrzuć rozmaryn i niech się tam uwolni co ma sie uwolnić. dalej lecisz z pieczarkami i wręcz je podsmaż żeby nie były takie zwiędłe pyty z nich. później lecisz z papryczką czili i cebulą. następnie dorzucasz anszuła. następnie leci oliwka, kapar i papryka. czosnek daje na końcu bo nie lubie jak mi sie dziad za bardzo pszysmaży. jak już sie wszystko wybangla ze sobą, dolewamy pulpe i niech tam sie to wszystko wymiesza. pod koniec dorzuta szczypiorku. najlepiej jadalne z tagiatelle.
krewety z tagiatelle
0,5kg krewetki im większe i lepszej jakości tym lepiej
2 papryczki piri piri
3 ząbki czosnku
trochę wina półwytrawnego
pół kostki masła sklarowanego
oliwa
paczka makaronu tagiatelle
krewetki obrać i osuszyć. masło roztopić, wrzucić poszatkowane papryczki i czosnek na chwilę. dorzucić krewety. po 3 min podlać winem. zagotować makaron. no i generalnie juz gotowe.
pasty od dymek
narobiłem dziś tyle past, że zapisze je w internecie, żeby nie umknęły, bo łatwe i potężne w smaku.
AJVAR:
2 czerwone papryki
1 bakłażan
pare kropel octu z białego wina
pare kropel balsamico
pomidory w puszcze
czosnek, papryczkę, papryki i bakłażana skropić oliwą i posolić z wierzchu i dać do pieca, na 175C i piec tak długo, aż całe zmiękną i będą obrzydliwie soczyste. ostra papryczka może wyjść szybciej bo szybciej sie robi.
pomidory w puszce do garnka i odparować tak, żeby były gęste
ćiken tikka masala
ugotowałem, zjadłem i oszalałem ze szczęścia, bo wyszło naprawdę dobrze. klasycznie przepis kradziony od 2 różnnych internetowych wariatów ale mimo, że ilość przypraw i staffu jest spora spróbuję odtworzyć kolejność mojego dzisiejszego działania:
marynata:
chilli powder
garam masala
pasta czosnkowo imbirowa
sól
kurkuma
kozieradka w proszku
olej arachidowy
olej nasz polski
jogurt naturalny dobrej jakości
kolendra w proszku
1/3 wyciśniętej limonki
ćiken
pokrojone kawałki ćikena zmieszać w marynacie. nie musi nawet w niej specjalnie odpoczywać. niech w niej utonie, następnie takiego ćikena należy usmażyć na patelni znowuż najlepiej na oleju arachidowym.
sos
nalać oleju a i troche naszego na patelnie. na olej wsypać:
garam masale
kumin
kolendra zmielona
jak już się odrobine przesmaży i przyprawy puszczą smaki, to dorzucamy:
cebule pokrojoną w kostkę
papryczki chili
pasta czosnkowo imbirowa
papryka czerwona w proszku
kurkuma
to bangla się chwilę razem i ma być dość suche. jak już doprowadzimy do tego, to dodajemy trochę koncentratu pomidorowego i mieszamy razem. taką pastę po chwili przerzucamy do miksera i mielimy na mus.
ten sam mus wraca na patelnię, dodajemy do niego całą puszkę dobrej jakości pomidorów i gotujemy.
następnie dojeżdża kurczak w marynacie. jak jeszcze chcemy, to doprawiamy wg uznania przyprawami z których korzystaliśmy do tej pory, plus limonka jeszcze. jak za mało ostre, to dojechać ostrego itp. no i nie warto zapominać o śmietance 30% lub jogurcie. ja wole śmietanke, wiadomo. niech jeszcze sie pogotuje ze 20 min, tak żeby pomidory się dobrze wygotowały. kto wie, może nawet dłużej. na koniec dojazd ze świeżej kolendry i już gotowe do jedzenia.
ryż:
na patelni lub szerokim granku rozlewamy olej arachidowy i nasz na spółę. wrzucamy do niego kumin i lekko podsmażamy. w tym samym czasie przerzucamy ryż do sitka i płuczemy kilka razy. wrzucamy ryż na patelnię i lekko smażymy przez chwilę, tak żeby każde ziarnko obtoczyło się olejem. następnie zalewamy ryż wodą tak aby woda wychodziła ok 1,5cm ponad powierzchnię ryżu. patelnie przykrywamy szczelnie folią aluminiową i dociskamy pokrywką. zostawiamy na 15 min na małym ogniu, tak żeby ryż wchłonął całą wodę.
później tylko szczęśliwie tyć
kulki mięsne szwedzko marokańskie
zrobiłem na tyle zajebiste, że należy im się miejsce na blogu. zmieszałem przepisy z regular ordinary swedish meal time i jakiegoś typa z bbc, który jara się marokańskim żarciem. Wyszło to i wyszło mega dobre:
indyk w marynacie
ostatnio miałem okazję piec indyka w marynacie dla 35 osób. nie wiedziałem jak za bardzo sie za to zabrać, więc nie myśląc wiele zrobiłem marynatę i zalałem nią te 6kg piersi z indyka. postało dobe, przegryzło się, wstawiłem do piekarnika i wszyscy mówili że zajebisty. mi też smakował. próbuję teraz z pamięci odtworzyć co ja tam dałem, bo marynata była marynatą chaosu, a do tego zrobiłem jej chyba pół miski, zeby wystarczyło na tę kupe mięsa. jak to przełożyć na normalne proporcje, sami ojcowie założyciele by nie wiedzieli. według mnie jednak należy zachować rozsądek i nie mieszać jakichś durnych przypraw ze sobą i nie da sie marynaty delikatnie mówiąc spierdolić. wiadomo, że podstawa to oliwa, wino i duuużo czosnku
głównym składnikiem były:
- opór oliwy
- czosnek
- troche octu balsamicznego (co by bardziej kruche było)
- wino białe wytrawne (sporo ale mniej niż oliwy)
- papryka czerwona
- magiczny składnik ajvar (duużo)
- pieprz czarny
- kostka rosołowa (chyba najlepiej drobiowa)
- sól albo wegeta
- są takie przyprawy jak marynata do mięs drobiowych. też ją można dodać i nie zaszkodzi na pewno
- musztarda z grubej gorczycy (też dużo)
- zioła (bazylia, troche tymianku, zioła prowansalskie, ja dałem odrobine curry ale nie za dużo bo przejmie zapach i będzie pseudo indyjski indyk)
chyba tyle. wylać, natrzeć, poczekać, upiec, jarać się ze wyszło.