indyk w marynacie
ostatnio miałem okazję piec indyka w marynacie dla 35 osób. nie wiedziałem jak za bardzo sie za to zabrać, więc nie myśląc wiele zrobiłem marynatę i zalałem nią te 6kg piersi z indyka. postało dobe, przegryzło się, wstawiłem do piekarnika i wszyscy mówili że zajebisty. mi też smakował. próbuję teraz z pamięci odtworzyć co ja tam dałem, bo marynata była marynatą chaosu, a do tego zrobiłem jej chyba pół miski, zeby wystarczyło na tę kupe mięsa. jak to przełożyć na normalne proporcje, sami ojcowie założyciele by nie wiedzieli. według mnie jednak należy zachować rozsądek i nie mieszać jakichś durnych przypraw ze sobą i nie da sie marynaty delikatnie mówiąc spierdolić. wiadomo, że podstawa to oliwa, wino i duuużo czosnku
głównym składnikiem były:
- opór oliwy
- czosnek
- troche octu balsamicznego (co by bardziej kruche było)
- wino białe wytrawne (sporo ale mniej niż oliwy)
- papryka czerwona
- magiczny składnik ajvar (duużo)
- pieprz czarny
- kostka rosołowa (chyba najlepiej drobiowa)
- sól albo wegeta
- są takie przyprawy jak marynata do mięs drobiowych. też ją można dodać i nie zaszkodzi na pewno
- musztarda z grubej gorczycy (też dużo)
- zioła (bazylia, troche tymianku, zioła prowansalskie, ja dałem odrobine curry ale nie za dużo bo przejmie zapach i będzie pseudo indyjski indyk)
chyba tyle. wylać, natrzeć, poczekać, upiec, jarać się ze wyszło.